Suwałki
Sąd oddalił powództwo, zwolnionego po awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków, dyspozytora, który walczył o powrót do pracy. Chodzi o zdarzenie sprzed roku, kiedy z miejskiej oczyszczalni w Suwałkach do Czarnej Hańczy trafiły ścieki. W efekcie z rzeki wyłowiono ponad 100 kilogramów martwych ryb. Tuż po zdarzeniu dyspozytor otrzymał dyscyplinarne zwolnienie, bo Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji uznało, że niewłaściwie nadzorował urządzenia. Mężczyzna wystąpił do sądu o przywrócenie na stanowisko na tych samych warunkach. W poniedziałek (22.07) sąd, po rozpoznaniu sprawy, oddalił jego powództwo. W uzasadnieniu wyroku Karol Kwiatkowski, sędzia Sądu Rejonowego w Suwałkach stwierdził, że przyczyny awarii leżą zarówno po stronie przedsiębiorstwa, jak i pracownika. Wymienił awarię urządzeń, złą organizację pracy, ale także działanie dyspozytora, który w niewystarczający sposób sprawował nadzór i przez 6 godzin nie zauważył, że dzieje się coś niedobrego.
Zwolniony dyspozytor nie chciał zabierać głosu przed mikrofonem. Natomiast Leszek Andrulewicz, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Suwałkach, w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że urządzenia oczyszczalni nie są bezobsługowe i po to zatrudnia 35 osób, aby pilnowały maszyn.
Wyrok nie jest prawomocny i dyspozytor może się od niego odwołać.
Autor: AP