Suwalszczyzna
„Czarna Śmierć” czyli dżuma, cholera, tyfus, czerwonka, różne rodzaje gryp dziesiątkowały przez wieki Suwalszczyznę. Pandemie zabijały w stopniu dziś niewyobrażalnym. W niektórych wsiach i miastach regionu umierało kilkaset lat temu do 90 procent populacji. Przez dżumę 1657 roku w Filipowie były zaledwie 3 chrzty, dla porównania w 1616 zanotowano chrztów aż 418. W czasie gdy rodziły się Suwałki, na przełomie 1709 i 1710 roku, pandemia cholery zebrała wyjątkowo tragiczne żniwo. Zmarła wówczas większość mieszkańców Suwalszczyzny – mówi Sławomir Filipowicz z suwalskiego Archiwum Państwowego. Według „lustracji dymów” w dobrach kamedulskich, w 1711 roku zmarło 2581 osób, a ocalały jedynie 363…
Przez nasz region przetaczały się wojska niemal wszystkich europejskich armii podczas wielu konfliktów i wojen – ta militarna aktywność zawsze powodowała pojawienie się zarazy i wzrost zachorowań – dodaje. Choroby i głód zabijały głównie mężczyzn w sile wieku oraz małe dzieci.
Niski stan wiedzy medycznej i przesądy np.: o „morowym powietrzu” czy tzw. „okadzanie” nie sprzyjały leczeniu plag chorób. Zawsze jednak w takich przypadkach wprowadzano różnego stopnia kwarantanny.
Badania, szybki postęp medycyny po II wojnie światowej, wzrost świadomości medycznej, higiena i szczepionki sprawiły, że w późniejszych latach do tak tragicznych epidemii już na Suwalszczyźnie nie dochodziło.
Autor: SzK