Kierowca, który niedawno jeździł autem po zamarzniętym jeziorze Wigry, miał zgodę Wigierskiego Parku Narodowego i wieloletnie doświadczenie. – To przedstawiciel firmy, która na zlecenie parku od lat wykasza i czasami po lodzie transportuje do brzegu trzcinę – wyjaśnia Jarosław Borejszo, dyrektor WPNu. Nagranie z jego pracy opublikowała niedawno jedna z ogólnopolskich stacji telewizyjnych, a zachowanie kierowcy było szeroko dyskutowane w mediach społecznościowych. Wiele osób zarzuciło kierowcy bezmyślność. Wypowiedź dyrektora stawia sprawę w zupełnie w innym świetle.