105 lat kończy jutro Józef Staszkiewicz, mieszkaniec podsuwalskiej Potaszni. Z tej okazji jubilata odwiedziły dziś władze gminy Suwałki na czele z wójtem, Tadeuszem Chołko. Były kwiaty, upominki i serdeczne życzenia kolejnych stu lat.
Pan Józef z radością i uśmiechem witał gości, wszystkim życzył, aby żyli jak najdłużej. Chętnie opowiadał o sobie i swoich dzieciach oraz wspominał dzieciństwo. Urodził się w 1911 roku w Potaszni. Jako dziecko stracił ojca. Razem z matką i sześciorgiem rodzeństwa żyli bardzo skromnie. Dokuczała im bieda. Dom dwukrotnie strawił ogień. W czasie dwudziestolecia międzywojennego służył w suwalskiej jednostce wojskowej, w 1939 roku uczestniczył w obronie Warszawy, był na przymusowych robotach w Niemczech. Poźniej wrócił do Potaszni, gdzie ciężko pracował na roli. Całe życie jubilata cechowała skromność i ciężka, fizyczna praca.
Jeszcze pięć lat temu pan Józef miał nawet siłę kosić trawę. Teraz większość czasu spędza na modlitwie i odpoczynku. Jak sam zaznacza, jest bardzo religijnym człowiekiem.
Jubilat ma siedmioro dzieci, dwadzieścioro pięcioro wnucząt i czterdzieścioro pięcioro prawnucząt. Syn Tadeusz, z którym rozmawialiśmy, podkreśla samodzielność ojca.
Dodajmy, że Józef Staszkiewicz jest najstarszym mieszkańcem gminy Suwałki. Tadeusz Chołko, wójt gminy nie kryje, że coraz mniej mieszkańców dożywa chociażby stu lat, a co dopiero stu pięciu, zachowując przy tym doskonałą kondycję i świadomość.
