Ełk/Phuket
Kajaka nie da się zatopić, jest czerwony – więc widać go z dużej odległości. Wyporność kamizelek jest wystarczająca, by utrzymać przytomne osoby na powierzchni wody. To ustalenia Specjalnej Grupy Płetwonurków RP, która próbuje wyjaśnić, co stało się z Mateuszem i Werakan.
Ełczanin i Tajka zaginęli w grudniu u wybrzeży tajskiej wyspy Phuket. Grupa specjalizująca się w poszukiwaniach zaginionych od tygodnia pracuje na miejscu zdarzenia. Płetwonurkowie testom poddali dokładnie taki sam model kajaka, którym płynęła para.
Mówił Maciej Rokus, szef grupy.
Specjaliści odtworzyli dokładny przebieg wypadku. Mateusz i Werakan mieli trzykrotnie wzywać pomocy, podając swoje położenie. Dlaczego ratownikom nie udało się ich odnaleźć na czas?
– Z bólem serca muszę przyznać, że nie szukali w tym kierunku, w którym wiał wiatr – mówi Rokus.
Płetwonurkowie są zdeterminowani, by odnaleźć jakikolwiek ślad po zaginionych. We wtorek (28.01) ustalili, że będą szukać najprawdopodobniej wzdłuż linii brzegowych północnej Sumatry i Nikobarów.
Przypominamy! Rodzina Mateusza wciąż prowadzi w Internecie zbiórkę pieniędzy na dalsze poszukiwania zaginionych. Wpłat można dokonać klikając tutaj.
Źródło: Radio 5
Autor artykułu: mp