Radio 5

„Latarnika” nie złapali, ale już nie gasi

Z żartami skończył samozwańczy latarnik z Suwałk. Mowa o nieznanej osobie, która jeszcze rok temu regularnie włamywała się do szafek sterujących latarniami i wyłączała oświetlenie na poszczególnych ulicach miasta. To był wielki problem Zarządu Dróg i Zieleni. Bywało, że jednego wieczoru uliczne latarnie gasły na połowie suwalskich ulic. Spółka poprosiła o pomoc służby mundurowe – policjantów i strażników miejskich. Niestety żartownisia nie udało się złapać. Zdaniem Tomasza Drejera, dyrektora ZDiZu, nic w tym dziwnego. Nie sposób bowiem pilnować rozmieszczonych w ponad 120 miejscach skrzynek sterujących oświetleniem. Chociaż „latarnika” nie ujęto, problem zniknął. Od wielu miesięcy nikt specjalnie nie wyłącza oświetlenia. Nie wiadomo, czy żartowniś przestraszył się poszukiwań, czy zrezygnował ze swojej działalności z innego powodu. Natomiast notowane obecnie problemy z oświetleniem, jak mówi dyrektor, wynikają ze „zwykłych” awarii.