Kalinowo
Niechciany gość wystraszył mieszkankę gminy Kalinowo. 19 grudnia pani Joanna zobaczyła, że w starej budzie jej psa znajduje się lis. Z opisu, jaki nam kobieta przesłała wynika, że zwierzę było ewidentnie chore.
Wskazywały na to zaropiałe oczy, wydzielina z pyska lisa oraz fakt, że rudzielec gryzł sam siebie.
Kobieta zamknęła ujadającego na lisa psa i zaczęła dzwonić. Jak relacjonuje, telefonowała od godziny 11.00 do 17.00. Lista służb oraz instytucji jest długa.
Znajdziemy na niej między innymi Powiatowego Lekarza Weterynarii, strażaków, policję, koło łowieckie oraz urząd gminy Kalinowo.
W skrócie wygląda to tak, że lekarz weterynarii może jechać, aby zabrać martwe zwierzę i je potem zbadać. Myśliwy do lisa nie strzeli w terenie zabudowanym – odległość minimalna to 150 metrów. Policja, straż także nic nie wskórała.
Efekt był taki, że o 17.00 została pozostawiona sama sobie z chorym lisem w psiej budzie.
Dlaczego tak się stało? Pytamy Andrzeja Bezdzieckiego, wójta gminy Kalinowo.
Sytuacja znalazła więc swój szczęśliwy finał dla wszystkich oprócz lisa. Do martwego jechać może Powiatowy Lekarz Weterynarii. Sprawa pokazuje, że potrzebne jest wypracowanie odpowiednich procedur.
Źródło: Radio 5
Autor artykułu: wk