Nie ma mocnych na odór z suwalskiej oczyszczalni ścieków. Chodzi o brzydkie zapachy odczuwalne na odcinku drogi między miastem i podsuwalską miejscowością Krzywe. Słuchacze często narzekają na panujący tam odór, szczególnie rowerzyści korzystający z biegnącej tam ścieżki. Grzegorz Kochanowicz, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Suwałkach przyznaje, że zapachy są, ale na razie nie ma technologii, aby się ich pozbyć. Zapewnia, że PWiK zrobił wiele, aby ograniczyć wydobywające się zapachy. Zastosowano pokrywy i filtry. To co jest teraz wyczuwalne, to składowisko półpłynnych osadów, które po zebraniu trafiają na pola rolników. Problem w tym, że nawozy stosuje się jedynie wiosną i jesienią. W międzyczasie osad musi czekać na składowisku i jak każdy nawóz ma charakterystyczny zapach.
Nadzieja jest w oddanej w tym roku do użytku suszarni osadu. Dzięki inwestycji osadów będzie mniej, a co za tym idzie mniej powinno być zapachów.
Odcinek Suwałki-Sejny to nie jedyne miejsce, gdzie występują przykre zapachy. Słuchacze skarżą się też na zapachy ze studzienek na ulicy Chłodnej. Powodem jest małe zużycie wody. To akurat dobrze, bo wodę należy oszczędzać, ale efekt jest taki, że woda „stoi” w kanalizacji i paruje. W tym przypadku PWiK jest jednak bezsilny. Aktualnie nie ma bowiem technologii, która pozwoliłaby pozbyć się tego odoru z kanalizacji sanitarnej.