Ełk
Pomagają za nic. Czasami za mruknięcie, za kocie miauknięcie albo tzw. baranka. Nie mają lekko w naszym mieście. Często brakuje im zrozumienia ze strony innych – domowników, rodziny czy sąsiadów. Kociarze. Są wśród nas osoby, które poświęcają swój czas, by pomóc mniejszym i miauczącym. Ich imiona wymieniać można długo. Pani Ula, która dokarmia koty w okolicy swojej pracy, pani Grażyna i Ryszard opiekujący się futrzakami na działkach, pani Urszula dokarmiająca kociaki z cmentarza… I pani Marzena, która pod swoją opieką ma około 40 kotów w centrum miasta.
W naszym kraju koty mają status zwierząt wolno żyjących. Jednak bez pomocy człowieka sobie nie radzą.
Mówi Katarzyna Kocent-Zielińska z ełckiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Sytuacja bezdomnych kotów w Ełku czy okolicach nie jest łatwa. Istnieje co prawda program pomocowy, ale to wciąż za mało. – Potrzeba nam ludzi – mówi Kocent-Zielińska.
Całe szczęście, że są jeszcze osoby, które pomagają w pomaganiu np. pani Marzenie.
Jest też szansa, że miasto i gmina Ełk będą jeszcze bardziej wspierać działania zwierzolubów. Są pierwsze obietnice.
A jeżeli Wy chcecie pomóc pani Marzenie opiekować się kocią zgrają, zerknijcie na fanpage „Kot Ełk owo – czyli Kotełkowo” na Facebooku.
Źródło: Radio 5
Autor artykułu: mt