region
Z Wielkich Jezior Mazurskich mają zniknąć platformy bezpieczeństwa. To decyzja Wód Polskich, która budzi kontrowersje, ponieważ platformy pomagały ratować życie żeglarzy. To zarejestrowane zakotwiczone do dna jednostki o wymiarach 12 na 2,5 metra.
Jak mówi Zbigniew Kurowicki, prezes Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, z roku na rok przybywa osób, które tej pomocy potrzebują. Niektórzy nie radzą sobie na szlaku, gubią się, nie potrafią wskazać swej lokalizacji ratownikom.
Kurowicki jest zdania, że platformy zdają egzamin. Na nich znajduje się aparatura pomiarowa, która zbiera dane pogodowe. Te pomagają ostrzegać przed burzami z centrum koordynowania ratowników. Platformy nie są własnością MOPR-u. Ratownicy korzystają jedynie z aparatury na nich zlokalizowanych.
Skąd więc problem? Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz, rzecznik Wód Polskich w Białymstoku mówi, że ich właściciel nie wystąpił do Wód z żadnym wnioskiem o ich umiejscowienie na jeziorach, a w Polskim Związku Żeglarskim te obiekty są zarejestrowane jako łodzie, a wyglądają jak pomosty.
O komentarz prosimy Mariusza Pędzińskiego prowadzącego firmę, która jest właścicielem platform. Co z tego mają? Satysfakcję i wydatki. Pędziński oficjalne informacje, o których już głośno w środowisku żeglarskim poznał 15 czerwca.
– Pismo od Wód Polskich odebrałem 15 czerwca w południe z poczty – mówi.
Docelowo na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich miały się w tym roku znaleźć 24 platformy bezpieczeństwa. Kilkanaście już stoi na szlaku. Niewykluczone, że niebawem nie będzie ani jednej. Ten system już kopiują na swoje jeziora Amerykanie i Niemcy.
Źródło: Radio 5
Autor: wm