Kolejna rozprawa w procesie obwinionych o zakłócenie otwarcia wystawy poświęconej generałowi Władysławowi Andersowi w Archiwum Państwowym w Suwałkach odbyła się w czwartek (22.12) przed miejscowym sądem. Tym razem w charakterze światka zeznawał Jarosław Zieliński, poseł i sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zeznaniom przysłuchiwała się kilkunastu osobowa grupa zwolenników Komitetu Obrony Demokracji na czele z Mateuszem Kijowskim, liderem KODu. Później zebrani udali się pikietować pod biurem posła przy ulicy Kościuszki w centrum Suwałk.
Zajście, które bada sąd miało miejsce w marcu tego roku, w trakcie otwarcia wystawy poświęconej generałowi Władysławowi Andersowi. W czasie, gdy przemawiała Anna Maria Anders, córka generała i kandydatka w wyborach uzupełniających do senatu, kilka osób z Komitetu Obrony Demokracji podniosło głos. Doszło do awantury. Działacze KODu zarzucili organizatorom, że prowadzą kampanię wyborczą. 4 marca był bowiem ostatnim dniem kampanii przed wyborami.
Sprawą zajęła się policja, która skierowała do sądu wnioski o ukaranie pięciu osób. Na pierwszym posiedzeniu sądu w listopadzie nikt nie przyznał się do winy. Wezwany dziś na przesłuchanie wiceminister w odpowiedziach na pytania mówił, że był współorganizatorem wystawy, termin wydarzenia wybrano przypadkowo, a miejsce, czyli Suwałki, między innymi ze względu na historię regionu. Parlamentarzysta tłumaczył, że chciał, aby wystawa była otwarta i dostępna dla wszystkich, szczególnie młodzieży. Zapewniał, że organizatorami nie kierowały żadne intencje związane z kampanią wyborczą.
Właśnie na charakterze wydarzenia z 4 marca swoją linię obrony opiera adwokat obwinionych, Paweł Przełomski. Chce udowodnić, że wystawa miała również charakter najprawdopodobniej wyborczy i przez ten pryzmat powinni być oceniani obwinieni.
Obrońca chce też pokazać, że wybór terminu otwarcia wystawy nie był przypadkowy.
Inne spojrzenie na sprawę ma oskarżyciel Jarosław Golubek z Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach. Zwraca uwagę, że wcześniej, chociażby w trybie wyborczym nikt nie zawiadamiał o agitacji wyborczej. W ocenie policjanta sprawa jest jasna – doszło do zakłócenia otwarcia wystawy.
Sami obwinieni krytycznie komentowali zeznania Jarosława Zielińskiego. Liczą na uniewinnienie.
Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie w drugiej połowie stycznia.