Problem korków na suwalskich ulicach podnieśli na ostatniej sesji miejscy radni. Zwrócili uwagę, że w godzinach szczytu na ulicy Utrata kolejka aut ciągnie się od Czarnej Hańczy do skrzyżowania z Sejneńską. Pytali dlaczego nie zbudowano tam osobnego pasa do skrętu w prawo, który mógłby pomóc w rozwiązaniu problemu. Zdaniem Andrzeja Łuczaja z Prawa i Sprawiedliwości, taki pas należało wybudować podczas ostatniej przebudowy skrzyżowania.
Podobną sytuację widzą na niedawno przebudowanym skrzyżowaniu ulicy Wigierskiej z Kościuszki. Tam również nie ma osobnego pasa dla skręcających w ulicę Kościuszki i tworzą się spore korki. Ten temat podniosła Dorota Jabłońska, również radna PiS.
Tomasz Drejer, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni w Suwałkach wyjaśnia, że sprawa pasów do skrętu w prawo nie jest taka prosta, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. W przypadku Wigierskiej i Kościuszki miasto nie zdecydowało się na budowę dodatkowego pasa, bo musiałoby przebudowywać kanalizację telefoniczną z szesnastoma światłowodami. To koszt 2 milionów złotych.
Podobnie jest z ulicą Utrata. Gdyby miasto chciało przebudować skrzyżowanie, musiałoby spełnić obecne wymogi i ustawić kosztowne ekrany dźwiękochłonne. W tej sytuacji, z ekonomicznego punktu widzenia, lepiej poczekać na budowę obwodnicy, która przejmie ruch ciężarówek.
Paradoksalnie, sytuację na suwalskich ulicach pogorszyła budowa ekspresówek w centrum Polski, bo udrożniły one przejazd na wschód. W 2011 roku ulicą Utrata przejeżdżało 6 tysięcy ciężarówek na dobę, teraz jest ich o prawie trzy tysiące więcej.
Natomiast tłok na Utracie sprawił, że kierowcy osobówek zaczęli szukać miejsca na pozostałych ulicach i korki przenoszą się na ulicę Wigierską.