– Wielki huk i ludzie z poranionymi twarzami – tak o terrorystycznym zamachu na belgijskim lotnisku Zaventem opowiada Adam Roszkowski, suwalczanin, który w momencie eksplozji był w hali odlotów. Mężczyzna może mówić o wielkim szczęściu, bo eksplozje miały miejsce kilkadziesiąt metrów od niego. Po wybuchu wybiegł z hali wyjściem ewakuacyjnym. Później wrócił po bagaż, czyli skrzypce, najcenniejszą rzecz jaką ma. Dziś o tragicznych wydarzeniach opowiedział Radiu 5.
W zamachach, do których doszło we wtorek na brukselskim lotnisku i w metrze zginęło ponad 30 osób, a około 200 zostało rannych. Adam Roszkowski, to utalentowany syn najstarszego suwalskiego fotografa. Od 10 lat mieszka w Brukseli gdzie gra na skrzypcach w belgijskiej orkiestrze narodowej. Niebawem wystąpi w Suwałkach.