Suwałki
Do jeziora Wigry wpłynęły ścieki, inspekcja sanitarna nie zbadała wody, bo nie było formalnego wniosku, a dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego twierdzi, że ryzykował zdrowiem turystów. Takie informacje można było poznać w poniedziałek (06.08.18) na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej w Suwałkach. Powodem posiedzenia była niedawna awaria w miejskiej oczyszczalni, w wyniku której do Czarnej Hańczy i Wigier trafiło 2,5 tysiąca metrów sześciennych nieoczyszczonych dokładnie ścieków. Miejscy radni Prawa i Sprawiedliwości wystąpili o zwołanie sesji, aby poznać przyczyny i skutki awarii. Chcieli też wiedzieć, czy w jeziorze można bezpiecznie zażywać kąpieli, a złowione tam ryby nie zagrażają zdrowiu ich konsumentów. Przebieg awarii długo i dokładnie relacjonowali Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk i Leszek Andrulewicz, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Wyjaśniali, że powodem wycieku była awaria techniczna i niedopatrzenia dyspozytora, który w feralny piątek (27.07) czuwał nad pracą oczyszczalni. Mężczyzna nie tylko nie zadbał o odpowiedni nadzór, ale także po wycieku, miał wprowadzać przełożonych w błąd, twierdząc, że jego źródłem nie jest oczyszczalnia. W efekcie prezes dyscyplinarnie zwolnił pracownika.
Zarówno prezydent, jak i prezes, zapewniali, że PWiK wdroży procedury, które mają uchronić oczyszczalnię przed awariami. Nie kryli, że zdarzenie jest olbrzymią stratą wizerunkową PWiKu.
Później rozgorzała dyskusja, w której przodowali radni PiS i przedstawiciele między innymi PWiKu, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej i Wigierskiego Parku Narodowego. W toku rozmowy okazało się między innymi, że po zdarzeniu Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna nie zbadała wody, aby sprawdzić, czy w Wigrach można bezpiecznie się kąpać, bo nie było odpowiedniego wniosku gospodarza plaży. W toku dyskusji prezydent zobowiązał PWiK do pokrycia kosztów badań.
Później w osłupienie wprowadził radnych PiS Jarosław Borejszo, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego. Twierdził, że nie zakazywał kąpieli, bo nie chciał siać paniki wśród turystów, a w jeziorze nic niepokojącego nie pływało.
Po pytaniu radnego Bogdana Bezdzieckiego z klubu PiS dyrektor przyznał nawet, że ryzykował zdrowiem turystów.
Najostrzejsze w wyrazie było wystąpienie Grzegorza Mackiewicza, przewodniczącego Rady Powiatu, który wyraził zszokowanie postawą władz miasta i przerażenie wypowiedzią dyrektora WPNu. Przewodniczący wyraził nadzieje, że poszkodowani awarią mieszkańcy powiatu wystąpią do miasta o rekompensaty.
Po tym wystąpieniu prezydent Suwałk zarzucił Grzegorzowi Mackiewiczowi prowadzenie kampanii wyborczej. Przypomnijmy, że przewodniczący Rady Powiatu Suwalskiego zamierza walczyć o fotel prezydenta miasta.