Ruszyły odłowy bobrów. Mówimy o tym, bo te zwierzęta największe straty czynią właśnie w północno-wschodniej Polsce. Bobry generują 95 procent odszkodowań tytułem strat wyrządzanych przez zwierzęta chronione. Wyprzedzają wilki, łosie, żubry i rysie. Ścinają drzewa, zalewają użytki zielone, podkopują i niszczą stawy rybne.
O ile wcześniej były pod całkowitą ochroną, teraz można z nimi walczyć. Poszkodowani gospodarze mogą w tym celu zgłaszać się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która wydaje stosowne zezwolenia na usuwanie bobrów. Kiedy jest zgoda RDOŚu, bobrami mogą zająć się myśliwi lub fachowcy od odłowu. Jednym z nich jest Wojciech Misiukiewicz, który o swoim zajęciu opowiadał Radiu 5. Jak tłumaczył, to zajęcie wymagające odwagi i wytrzymałości. Bobry są płoszone ze swoich stanowisk i wyłapywane w sieci.
Misiukiewicz zwraca uwagę, że bóbr jest zwierzęciem groźnym. Podczas odłowu może poważnie skaleczyć człowieka lub psa.
Do bobrów mogą też strzelać myśliwi, ale okazuje się, że skuteczność takiej redukcji jest mało efektywna. Przykładowo, z sześciuset ubiegłorocznych zezwoleń odstrzelono tylko 22 procent bobrów. Myśliwy redukując jedną sztukę płoszy bowiem pozostałe, a na jednym stanowisku bobrowym może być nawet kilka sztuk.