Dover
To było piekło, kierowcy nie mieli co jeść, zabrakło wody, leków, ludzie płakali – tak sytuację polskich kierowców, którzy utknęli na brytyjsko-francuskiej granicy, opisuje pan Marcin, mieszkaniec Dover i słuchacz Radia 5. Od kilku dni w brytyjskim Dover na przeprawę czekało ponad 10 tysięcy tirów. Wszystko przez wykrycie w Wielkiej Brytanii nowej mutacji koronawirusa.Warunkiem przekroczenia granicy był negatywny wynik testu na COVID-19. Jak mówi pan Marcin, badanie kierowców szło jednak bardzo powoli. Dziś (27.12) większość pojazdów została już odprawiona. Przez kanał La Manche do Francji przeprawiło się już ponad 8 tysięcy pojazdów. – To co działo się jeszcze przed kilkoma dniami, to była tragedia – opowiada.
Na pomoc polskim kierowcom ruszyła Polonia. Polacy mieszkający w okolicach Dover przywozili wodę, jedzenie i leki. Niestety, jak mówi nasz słuchacz, tylko niewielka część produktów trafiała do potrzebujących. – Kierowcy brali to, co w pośpiechu zdołali wyszarpać. Resztę brytyjska ochrona wyrzucała – relacjonuje pan Marcin.
Przypomnijmy, że Francja zamknęła granicę z Wielką Brytanią 21 grudnia. Przyczyną było pojawienie się na wyspach nowej odmiany koronawirusa. Większość kierowców święta Bożego Narodzenia spędziło w gigantycznym korku, oczekując na test.
Autor: KZ