29.11.2018
Region
W nocy (29-30.11) mija 188. rocznica powstania listopadowego. Na Suwalszczyźnie trudno jednak szukać miejsc pamięci po tym zrywie niepodległościowym. Przypominają o nim jedynie ruiny pałacu w Dowspudzie, który w 1830 roku został skonfiskowany za udział w powstaniu jego właściciela – generała Ludwika Michała Paca. Ponadto imię Karola Brzostowskiego, odznaczonego Złotym Krzyżem Virtuti Militari za wielkie męstwo w bitwie pod Ostrołęką 26 maja 1831 roku nosi Zespół numer 6 w Suwałkach. Generalnie jednak powstanie listopadowe, jak mówi Sławomir Filipowicz, historyk i kustosz Archiwum Państwowego w Suwałkach, zostało zapomniane. Ze szkolnych lekcji historii znamy jedynie podstawowe informacje o wydarzeniach w stolicy. Mało kto wie, jak wyglądało na Suwalszczyźnie. Tymczasem, jak większość informacji, wówczas wieść o zrywie dotarła do Suwałk z opóźnieniem, bo dopiero w grudniu.
Kiedy jednak suwalczanie dowiedzieli się o zrywie, zareagowali entuzjastycznie, szczególnie miejskie elity. 8 grudnia uczczono powstanie modlitwą i armatnimi wystrzałami na wiwat.
Suwalczanie wiedzieli jednak, że miasto nie będzie bronione i po nadejściu wojsk carskich zostanie natychmiast zajęte przez wroga, co też się stało w lutym 1831 roku. Sławomir Filipowicz zwraca uwagę, że pierwotnie zryw był protestem.
Powstanie szybko popadło w niepamięć. Swoje zrobiły rosyjskie represje.
Autor: ap