07.03.2019
Suwałki
Będzie ciąg dalszy sprawy zwolnienia części kierowców komunikacji miejskiej w Suwałkach. Mowa o dziewięciu osobach, które straciły prace po wydarzeniach jakie miały miejsce w styczniu. Kierowcy zażądali wtedy podwyżek płac. Po tym, jak ich nie dostali w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, które odpowiada za komunikację, doszło do wysokiej absencji. Spora część kierowców była wówczas na zwolnieniach lekarskich. W efekcie część autobusów nie wyjechała w trasę. Spółka chcąc zapewnić przejazdy musiała zatrudnić nowych kierowców. Po tej sytuacji władze PGK postanowiły zabezpieczyć się przed podobnym problemem i 15 procent linii powierzył prywatnej firmie z Olsztyna. To pociągnęło za sobą wspomniane zwolnienia. O kierowców upomnieli się radni miejscy opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości oraz ugrupowania Mieszkańcy Suwałk. W miniony poniedziałek (04.03) na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej szeroko dyskutowali o sytuacji w PGK. Wyrazili niezadowolenie z tego, że spółka zwolniła doświadczonych kierowców, a pozostawiła chociażby tych nowo zatrudnionych. Radni PiS wyszli z założenia, że to forma zastraszenia pracowników spółek miejskich przed próbą roszczeń płacowych.
Łukasz Kurzyna, zastępca prezydenta Suwałk zwrócił uwagę, że to prawo reguluje formy protestu i zwolnienia lekarskie do nich nie należą. Zaznaczył, że miastu zależy tylko i wyłącznie na zapewnieniu komunikacji miejskiej.
Długa dyskusja nie zakończyła sprawy. W czwartek (07.03) radni zamierzają przygotować pismo do prezydenta miasta. Prawdopodobnie wystąpią o przywrócenie zwolnionych kierowców do pracy. Natomiast kierowcy zamierzają dochodzić przywrócenia do pracy przed sądem.
Autor: AP