Słuchaj nas online SUWAŁKI | EŁK

Wykonawca winę bierze na siebie

05.09.2019

Suwałki

Mamy nowe informacje na temat wycieku ścieków do Czarnej Hańczy, do którego doszło w środę (04.09.19) wieczorem w Suwałkach. Jak informowaliśmy, ścieki płynęły do rzeki z kanału burzowego w pobliżu ulicy Waryńskiego. Informację o awarii strażacy otrzymali około godziny 19:00. Wyciek zatamowano przed 21:00. W czwartek (05.09.19) rano w suwalskim ratuszu odbyło się spotkanie sztabu kryzysowego, który ustalał przyczynę awarii. W południe Łukasz Kurzyna, zastępca prezydenta Suwałk, Leszek Andrulewicz, szef Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji oraz Krzysztof Szostak, szef małopolskiej firmy, która prowadzi konserwację miejskiej sieci kanalizacyjnej, spotkali się z dziennikarzami.
Winę i odpowiedzialność za awarię wziął na siebie wykonawca prac. Jak wyjaśnił, podczas konserwacji odcinka kanalizacji ściekowej, robotnicy wykorzystali kanał deszczowy, aby tymczasowo przelać ścieki.
Zwyczajowo, w takiej sytuacji, wykonywane jest obejście, które pozwala przepompować ścieki tak, aby ominęły remontowany odcinek. Wykonawca chciał jednak zaoszczędzić czas i nie powodować utrudnień w ruchu drogowym. Niestety korek, którym robotnicy zamknęli wypływ, nie spełnił swojej roli i doszło do niezamierzonego, nieszczęśliwego wypadku.

Leszek Andrulewicz, prezes PWiK-u dodał, że wykonawca wykorzystał kanał deszczowy bez jego wiedzy i zgody. Zastosowane rozwiązanie byłoby dopuszczalne jedynie za zgodą Inspektora Nadzoru Budowlanego i PWiK-u.

Na razie nie wiadomo, o której godzinie dokładnie zaczął się wyciek i ile ścieków dostało się do rzeki. PWiK szacuje wielkość rzędu od 120 do 180 metrów sześciennych. Kolejna niewiadoma to skala szkód, jakie poniosła przyroda. Jak powiedział w czwartek (05.09.19) Radiu 5 Tomasz Huszcza, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego, pracownicy WPN-u badali teren rzeki od jeziora Wigry po miejsce awarii. Nie stwierdzili niczego niepokojącego, co nie znaczy, że awaria była obojętna dla środowiska. Ścieki bowiem wypłynęły i to, że nie widać martwych ryb, nie znaczy, że nie ma zatrucia. Jednocześnie park czeka na wyniki badań pobranych próbek wody.
W tym momencie nie wiadomo też, jakie konsekwencje poniesie wykonawca. Wiadomo natomiast, że nie straci kontraktu z suwalskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji. Prezes PWiK-u zapowiada aneks do umowy, z zapisem większego nadzoru.
Przypomnijmy, że rok temu doszło do awarii w suwalskiej oczyszczalni ścieków, w wyniku czego do Czarnej Hańczy wpłynęło 2 tysiące metrów sześciennych ścieków, a z rzeki wyłowiono ponad 100 kilogramów śniętych ryb. Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach, a odpowiedzialny za awarię dyspozytor stracił pracę.

Autor: AP