02.01.2020
Wigierski Park Narodowy
Śniegu nie ma, jenoty nie śpią, bobry cały czas ścinają drzewa, a Wojciech Misiukiewicz z Wigierskiego Parku Narodowego wróży mieszkańcom kłopoty. Wszystko przez brak, typowej dla regionu, zimy. Zamiast śniegu i mrozu na Suwalszczyźnie temperatury są dodatnie i nie zanosi się na zmianę. To wpływa zarówno na przyrodę, jak i na ludzi. Zmylone nietypową pogodą zwierzęta, same zachowują się nietypowo. Bobry, czyli zwierzęta, będące symbolem Wigierskiego Parku Narodowego, cały czas przygotowują się do zimy i ścinają drzewa. Zima nie nadchodzi, więc, jak mówi Wojciech Misiukiewicz, zetną ich dużo więcej niż zwykle.
Skołowane pogodą są też borsuki i jenoty, które już dawno powinny zapaść w zimowy sen.
Co więcej, fachowcy nie mogą dopatrzeć się na niebie niektórych, typowych dla zimy ptaków. Zamiast nich na Suwalszczyźnie przebywają ptaki z Arktyki.
Zwyczajnie zachowują się natomiast kozły sarny, które nie planują ponownych godów, tylko zrzucają poroża. Podobnie czynią łosie.
Brak śniegu i mrozu przekłada się również niekorzystnie na ludzi. Nie chodzi przy tym jedynie o zimowe sporty, a kwestie wymierne. Między innymi, nie zarabiają gospodarstwa agroturystyczne, które dotychczas organizowały kuligi.
Kłopotów mogą spodziewać się również sadownicy. Brak typowej zimy nie wróży niczego dobrego dla tegorocznych zbiorów owoców.
W ocenie Wojciecha Misiukiewicza, obserwowane w przyrodzie zmiany zwiastują jeszcze cieplejsze zimy i lata, a co za tym wszystkim idzie kłopoty- braki żywności i, wymuszone tym, potężne migracje ludzi na północny wschód.
Autor: AP