22.10.2020
Region
O tak zwanej „piątce dla zwierząt Kaczyńskiego” mówił dziś (22.10) w Radiu 5 Lech Kołakowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, który jako jeden z kilkunastu parlamentarzystów PiSu nie poparł nowych przepisów. W zamian za swoją postawę podczas protestów rolniczych w Augustowie, dostał podziękowania i kosz jabłek. Zyskał przychylność gospodarzy, ale stracił prawa członka PiSu. W rozmowie z Radiem 5 mówił, że służba rolnikom jest dla niego ważniejsza.
Nowe, procedowane prawo przewiduje między innymi zakaz hodowli zwierząt na futra i uboju rytualnego. Zwolennicy zmiany podnoszą kwestie humanitarnego traktowania zwierząt. Według posła takie stanowisko wynika z nieznajomości tematu. Lech Kołakowski zapewnia, że zwierzęta futerkowe są traktowane dobrze, bo inaczej ich futra straciłyby na jakości. Zdaniem parlamentarzysty odejście od hodowli zwierząt futerkowych w części państw europejskich wynika z mody. Sam ubój rytualny uważa za mniej drastyczny niż ten wymagający ogłuszenia zwierzęcia. Jak mówił w audycji, podczas ogłuszania dochodzi do sytuacji, że zwierze cierpi bardziej, niż podczas uboju rytualnego.
Parlamentarzysta podkreślał kwestie strat, jakie poniosą gospodarze po wejściu w życie nowych przepisów. Nie chciał się natomiast odnieść do opinii rolników, którzy zarzucają PiSowi, że partia ich zdradziła. – Jestem jeszcze, chociaż zawieszonym, członkiem PiSu i nie zdradziłem rolników – mówił.
Autor: AP