13.10.2016
O Obławie Augustowskiej rozmawiają dziś w Archiwum Państwowym w Suwałkach historycy, prokuratorzy, samorządowcy i wszyscy zainteresowani tą sprawą. Z inicjatywy Instytutu Pamięci Narodowej w mieście odbywa się bowiem konferencja naukowa poświęcona tej największej powojennej zbrodni na Polakach. W lipcu 1945 roku na Suwalszczyźnie NKWD i Armia Czerwona uprowadziła 600 osób związanych z podziemiem niepodległościowym. Taką liczbę ustalił działający w latach osiemdziesiątych Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945. Dziś już wiadomo, że uprowadzonych zamordowano. Chociaż w toku prowadzonego śledztwa odkryto wiele informacji na ten temat, nadal nieznane jest miejsce pochówku ofiar. Jak mówi prokurator Zbigniew Kulikowski z białostockiego IPNu materiał dowodowy wskazuje, że jamy grobowe, w których mogą być pochowani zabici, są w rejonie białoruskiej wsi Kalety i leśniczówki Giedź. Problem w tym, że strona białoruska odmówiła pomocy prawnej w śledztwie. Dalsze losy postępowania zależą od porozumień na szczeblu rządów Polski i Białorusi. Bez nich historycy i śledczy są bezradni.
Warto dodać, że do sprawy sporo wnoszą dokumenty, które Rosjanie opublikowali rok temu z okazji 70-tej rocznicy zakończenia II wojny światowej. Dokładnie opisują one przebieg i sposób przeprowadzenia akcji.
Ponadto śledczy weszli w posiadanie informacji o zatrzymanych w Obławie Augustowskiej dwóch Litwinach, którym udało się zbiec. Jest szansa, że żyją a informacje, które posiadają mogą pomóc w śledztwie.