23.06.2017
W najbliższy czwartek (29.06) poznamy wyrok sądu odwoławczego w sprawie zakłócenia porządku podczas otwarcia wystawy poświęconej generałowi Władysławowi Andersowi w Suwałkach. Tak zdecydował sędzia Piotr Taraszkiewicz, który w piątek (23.06) wysłuchał mów końcowych obrony. Proces odbywa się w Sądzie Rejonowym w Suwałkach. Dotyczy wydarzenia sprzed roku, kiedy to w miejscowym Archiwum Państwowym przemawiała Anna Maria Anders, córka generała i kandydatka w wyborach uzupełniających do Senatu. Kilka osób ze znaczkami Komitetu Obrony Demokracji zarzuciło organizatorom, że łamią prawo prowadząc kampanię wyborczą za publiczne pieniądze. Dzień otwarcia wystawy był ostatnim dniem kampanii przed wyborami. Były krzyki i powstał ogólny harmider.
Sprawą zajęła się policja, która skierowała wnioski o ukaranie pięciu osób. Pod koniec stycznia sędzia Dominik Czeszkiewicz uniewinnił obwinionych. Przyznał, że doszło do przerwania uroczystości, ale obwinieni mieli prawo do wyrażenia opinii. Sędzia przytoczył artykuły Konstytucji RP oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, gdzie opisano zasadę tej wolności. W kwietniu sąd rozpatrujący apelację postanowił skierować sprawę do ponownego rozpatrzenia. Ruszył proces. Wcześniej sąd wysłuchał oskarżyciela, obwinionych i razem ze zgromadzoną publicznością obejrzał nagrania z zajścia. Wysłuchał też mowy końcowej oskarżyciela. W piątek przyszedł czas na mowy końcowe obwinionych i obrońców. Ci, tak jak podczas procesu w pierwszej instancji, zwracali uwagę na okoliczności całego zajścia. Tłumaczyli, że zachowanie obwinionych było reakcją na łamanie prawa, jakim jest prowadzenie kampanii podczas wystawy zorganizowanej za publiczne pieniądze. Mecenas Jakub Wende mówił nawet, że obwinieni mieli obowiązek reagować.
Mecenas przytoczył też szereg orzeczeń dotyczących wolności słowa. W odpowiedzi oskarżyciel Jarosław Golubek z Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach zacytował orzeczenie Sądu Okręgowego, który rozpatrywał apelację i stwierdził, że nawet jeśli wydarzenie było kampanią wyborczą, to nie upoważnia obwinionych do zakłócenia spotkania. To wywołało poruszenie wśród zgromadzonych na sali obserwatorów.
W ocenie obwinionych proces ma charakter polityczny. Zdaniem Marcina Skubiszewskiego, sprawa jest wręcz złowieszcza, bo dla wprowadzenia dyktatury władza zdecydowała się na proces szkodliwy dla niej samej.
Natomiast Jarosław Golubek zapewnia, że dla policji nie mają znaczenia barwy obwinionych, tylko bezpieczeństwo, a wyrok uniewinniający daje sygnał przyzwolenia do bezprawnych zachowań.
Salę rozpraw, tak jak podczas poprzednich posiedzeń w tej sprawie, wypełniła licznie zgromadzona publiczność. Byli zarówno zwolennicy stanowiska policji, w osobie między innymi Grzegorza Kubaszewskiego z Klubu Gazety Polskiej, jak i obwinionych w przypadku Mateusza Kijowskiego, byłego już lidera KOD.