05.09.2017
Przed zamkniętą szkołą czekają na lekcje uczniowie podstawówki w Becejłach koło Szypliszk. Mimo, że rok szkolny już ruszył i dzieci są gotowe do nauki, drzwi do placówki są zamknięte. Tak było i wczoraj i dziś. Rodzice przyprowadzają dzieci na zajęcia, bo w Podlaskim Kuratorium Oświaty poinformowano ich, że szkoła powinna funkcjonować. Tym samym nie zgadzają się na propozycje Mariusza Grygieńcia, wójta gminy, który już kilka miesięcy temu prosił, aby zapisali swoje dzieci do szkoły w pobliskiej Słobódce.
Mariusz Grygieńć tłumaczy, że sytuacja placówki zaczęła się komplikować już siedem lat temu. Problem polegał na tym, że dzieci było niewiele i gmina musiała dużo dopłacać do subwencji oświatowej. Kłopot rozwiązano przekazując placówkę do prowadzenia podmiotowi zewnętrznemu, ale z czasem okazało się, że i fundacja nie radzi sobie z utrzymaniem jednostki. Dlatego samorząd uznał, że najlepiej będzie, jeśli uczniowie będą uczęszczać do Szkoły Podstawowej w Słobódce. Część rodziców przychyliła się do tej opinii i przeniosła swoje pociechy. Na zmianę nie zgadzają się rodzice dziewięciu uczniów.
Efekt jest taki, że Szkoła Podstawowa w Becejłach istnieje tylko formalnie, jak mówi wójt „na papierze”. Dlatego Mariusz Grygieńć sugeruje rodzicom, aby pogodzili się z zaistniałą sytuacją.
Głos najważniejszych w tej sprawie osób, czyli uczniów, jest podzielony. Jedni chcą uczyć się w Słobódce, bo jest tam więcej kolegów i koleżanek. Inne wolą zostać w Becejłach. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę z tego, że taka sytuacja grozi im zaległościami w nauce, których nie chcą później nadrabiać.